Czytaj również: Dworce w Dolinie Popradu służą już pasażerom i turystom. Łączny koszt inwestycji wyniósł 84 miliony złotych!
Mieszkańcy i przedsiębiorcy tej przygranicznej miejscowości w nocy tego samego dnia rozpoczęli protest przeciwko tej decyzji. W rozmowie z naszą redakcją Joanna Olszowska, jedna z osób protestujących, powiedziała, że zamknięcie przejścia wiązałoby się z dużymi stratami dla lokalnych biznesów. – Po zamknięciu przejścia nie mielibyśmy do czego wracać i tak naprawdę stracilibyśmy - zresztą kolejny raz na nie wiadomo jaki czas - własne biznesy – powiedziała Joanna Olszowska. – Zaznaczę tylko, że każdy z przedsiębiorców tutaj ma pracowników pod sobą i również ci pracownicy mają rodziny i dzieci. No i także oni nie wiedzieliby, co tak naprawdę rano mają zrobić.
Nasza rozmówczyni podkreśliła, że zamknięcie przejścia w Leluchowie to „powtórka z rozrywki”, ponieważ dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce w czasie pandemii COVID-19. Wówczas przejście zostało zamknięte na ponad rok. – Dobrze, że granica została otwarta dla ruchu samochodowego, ale na pewno nie zaprzestaniemy pisać pism do gminy i gdzie się da, żeby to przejście zaczęło być traktowane jako normalne – dodaje Olszowska.
W związku z tą sytuacją, u Wojewody Małopolskiego interweniował burmistrz Muszyny Jan Golba, dzięki czemu przejście graniczne w Leluchowie zostało ponownie otwarte dla ruchu samochodowego w nocy z 4 na 5 października.
Jakub Pasiut
fot. Joanna Olszowska
Źródło. własne, Jan Golba (Facebook)